wtorek, 8 sierpnia 2017

Sweet Dreams

Słodkie sny mają tylko nieliczni
w snach jestem szczęśliwa
lecz to nie zdarza się często
ale czy pragnienie pozostania
tam
może wydać się egoistyczne?
choć chwilę,
a Jego imię jak
jak to pierwsze marzenie

wiem czego chcesz
co zamierzasz powiedzieć
znam Cię, tak dobrze
choć Ty... mnie wcale
i mimo przemierzonych
dla siebie tysięcy
mil

ja wciąż wiem,
że (Ty) - to nie My
i nie przechodzą Cię dreszcze
choć chłód rozdziera moje serce

a ja, jakby tracąc siłę
upadam na dno
mam elastyczne serce
by pomieścić wystarczającą ilość pustki
po Tobie

Ty i Ja
byliśmy nierozłączni
teraz czuje jedynie ból
Twoich
niewypowiedzianych zdań
bo ponoć każde uczucie boli
w mojej głowie
a mimo to
wciąż zima bezkresna,
zdecydowanie za długa
z utęsknieniem wyczekiwane lato

wtorek, 21 lutego 2017

Oszukana

Dynastia panująca moimi myślami
Chaotycznie oscyluje, niebo-piekło
Serce zwalnia bieg, porażone
Więzień tych niepoprawnych oczu
Głupota rozsiana między wierszami

Dosłownie, w przenośni

Wyrachowany w każdym słowie
Sadystyczne podejście do miłości
Empirycznie
Cząstka Boga, anielskie doznania

Roznegliżowana nadzieja, wiara i ufność
Rozbierana kawałek, po kawałku
W niewymowny sposób
Nagość nigdy nie smakowała tak...
Smutno

Ze świadomością tej nieobecności
Uderzenia serca, dobitnie
W ciemności, ciszy, mroku
.
.
.
Emigruje z kąta w kąt
Niebo-piekło
Wyrachowanie to jego imię
Niby wyważone, a jednak tak infantylne
A niby (nie)przemyślane

Ta twarz zdradza wszystko
Hipokryzja to nowe hobby
Dlaczego więc pozwalam sobie mówić kłamstwa
I patrzeć jak ona umiera, każdego dnia

Czas biegnie nieubłaganie
Roznosi mnie gniew, ale jestem spokojna
Mój czas dobiega końca

Obudził mnie deszcz
Tłukąc pod moją czaszką
Anomalia pogodowa, a może...
To te wszystkie łzy
Rozczarowania

Otoczona i przytłoczona
Ogromem ludzkości
Ciężarem obcych i obojętnych twarzy
Zagłuszona dudnieniem życia miliardów istnień

Adekwatnie, do wydarzeń
Vice versa
Snuję się samotna, mała, niepozorna

Krzyczę w ciszę
Płaczę w samotność
Umrę w ciemność
Czekam na ten jeden dzień
Sądny dzień 

Perfidnie sadystyczny, bo cieszy go:
Miłości nekrolog




A.A.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

królowa śniegu

Królowa śniegu,
zmarznięte serce,
pani bez grama ciepła
potok kłamstw wypływa z Ciebie
eksplodujesz jak fajerwerk
rozbłyskujące się kolorowe szczęście
znika po kilku chwilach
powodując niedosyt.

Słyszę szum liści.
Jesień w pełni.
Te wszystkie kolory, które są wokół.
Mam wrażenie, że umieram razem z nimi.
Każdej jesieni.
Zima bywa kapryśna.
Jest biało i spokojnie
We mnie jest ciemno i chwiejnie
Niestabilnie

Czy to detoks? Odwyk? Czy po prostu się odcięłam?
Wypatruje noży na gardle
Burza z piorunami
Oczyści ten nasz kwadratowy podołek
Świat
Dzieciaki rysują kokaina po ekranach telefonów
Bratając się z karta kredytową rodziców
A ja leje łzy

Biała królowa,
kreska do kreski
Kreska po kres.
Zimne słowa.
Puste słowa.
Smutne słowa.
Co za różnica?
Wielka.
Ogromna.
Milowa.
Karcić siebie.
Gasić siebie.
Piszę co ślina przyniesie
Nie mów mi więc o poprawności politycznej
Rajach podatkowych
Wojnach domowych

Łatwość w przekazywaniu uczuć
to działa w tak bezpośredni sposób
Nic trudnego, a jednak
nie każdy potrafi

Wystarczy Ci odwagi, by przerwać tą ciszę?

Sposób w jaki wymawiasz moje imię
najpiękniejszy z możliwych dźwięków.

Moja miłość jest platoniczna
Piszę o nim wiersze.
Kocham Go słowami.

Przeszłość