niedziela, 28 kwietnia 2013
10
Jestem bólem w czystej, namacalnej postaci. Jak w interaktywnym muzeum możesz dotknąć eksponatu. Dotykałeś kiedyś bólu? Cierpienie jest na pewno rodzajem sensu. Bezsens przecież nie boli. Bezsens jest obojętnością.
niedziela, 14 kwietnia 2013
9.
Nie… nigdy nie będziemy tacy jak przedtem.
Wszystko umarło.
Wydaje Ci się że żyjesz… mi też.
Tak naprawdę to zostały z nas marne kreatury.
Jesteśmy jak urny pogrzebane w ziemi,
a wewnątrz znajdują się nasze nigdy niespełnione marzenia i plany.
Jesteśmy jak plastikowe worki na zwłoki…
w których pogrzebana została miłość.
wtorek, 9 kwietnia 2013
8.
Jest pewna osoba. Ma grupkę znajomych i przyjaciół. Jest lubiana, nietrudno jest jej poznać kogoś nowego. Wszyscy przepadają za jej towarzystwem, czy rozmową z nią. Nic im w niej nie wadzi, nie jest skreślana z jakichkolwiek powodów. Jednak coś jest nie w porządku. Wyżej opisywana sytuacja ma swój haczyk. Jak taka osoba, która ma przyjaciół, znajomych, kolegów i koleżanki, może mieć jakiś uszczerbek na reputacji.
Zastanów się. Czy ty, kiedykolwiek spotkałeś dziewczynę, lub chłopaka, który nienawidził samego siebie?! Nie chodzi tutaj o nie podobanie się z wyglądu, złe włosy, złe nogi, gruby brzuch, brzydka twarz... Chodzi tutaj o szczególną nienawiść. Do samej siebie, lub samego siebie. Wstręt do własnego ciała, do swojego spojrzenia, do swoich myśli i toku rozumowania, a nawet głosu. Każde jedno zerknięcie w kierunku lustra, kończące się godzinami siedzenia przed nim, wyklinając własne ciało. Wyszukiwanie każdego niedoskonałego centymetra. Płacz i jeszcze raz płacz, gdy widzi się nago. Każdy jeden komplement przynoszący chwilową radość, po której nadchodziła fala rozpaczy i goryczy, bo nie dało się uwierzyć chociażby w jedno wypowiedziane w jej, lub jego stronę, słowo. Nienawiść sięgająca tak głęboko, jak żyletka, tonąca w cienkiej skórze, po której sunęła, pozostawiając krwawą ścieżkę. Każda taka jedna, była powodowana wstrętem do własnej osoby. Depresja. Chęć skrócenia się o głowę. Podcięcie żył. Bicie się po ciele, by ukarać się w jakikolwiek sposób za to, jak się wygląda. Płacz nocami, kiedy czuło się nikim. Myśli na temat samobójstwa. Coraz częściej pojawiająca się we śnie wizja znienawidzonego ciała, powieszonego na grubym sznurze na strychu u przyjaciółki.
Jak ktoś tak lubiany, komplementowany może nienawidzić samego siebie. Pewnie nikt nigdy nie zrozumiałby jak to możliwe, myślałby, że to nierealne. Z takim ciałem, nie.. To niemożliwe. A jednak.
Nienawidziła się tak bardzo, że raniła swoje ciało, chowała pod ubraniami, płakała w nocy, modląc się o śmierć. Ze swoim największym koszmarem musiała mierzyć się każdego dnia. Wstawać z wizją tego, że znów musi spojrzeć na samą siebie i przeżyć z nią tak długi czas.
Jedyną ucieczką od tego byłaby śmierć, bo z nienawiści do samego siebie nie da się wyleczyć.
Zastanów się. Czy ty, kiedykolwiek spotkałeś dziewczynę, lub chłopaka, który nienawidził samego siebie?! Nie chodzi tutaj o nie podobanie się z wyglądu, złe włosy, złe nogi, gruby brzuch, brzydka twarz... Chodzi tutaj o szczególną nienawiść. Do samej siebie, lub samego siebie. Wstręt do własnego ciała, do swojego spojrzenia, do swoich myśli i toku rozumowania, a nawet głosu. Każde jedno zerknięcie w kierunku lustra, kończące się godzinami siedzenia przed nim, wyklinając własne ciało. Wyszukiwanie każdego niedoskonałego centymetra. Płacz i jeszcze raz płacz, gdy widzi się nago. Każdy jeden komplement przynoszący chwilową radość, po której nadchodziła fala rozpaczy i goryczy, bo nie dało się uwierzyć chociażby w jedno wypowiedziane w jej, lub jego stronę, słowo. Nienawiść sięgająca tak głęboko, jak żyletka, tonąca w cienkiej skórze, po której sunęła, pozostawiając krwawą ścieżkę. Każda taka jedna, była powodowana wstrętem do własnej osoby. Depresja. Chęć skrócenia się o głowę. Podcięcie żył. Bicie się po ciele, by ukarać się w jakikolwiek sposób za to, jak się wygląda. Płacz nocami, kiedy czuło się nikim. Myśli na temat samobójstwa. Coraz częściej pojawiająca się we śnie wizja znienawidzonego ciała, powieszonego na grubym sznurze na strychu u przyjaciółki.
Jak ktoś tak lubiany, komplementowany może nienawidzić samego siebie. Pewnie nikt nigdy nie zrozumiałby jak to możliwe, myślałby, że to nierealne. Z takim ciałem, nie.. To niemożliwe. A jednak.
Nienawidziła się tak bardzo, że raniła swoje ciało, chowała pod ubraniami, płakała w nocy, modląc się o śmierć. Ze swoim największym koszmarem musiała mierzyć się każdego dnia. Wstawać z wizją tego, że znów musi spojrzeć na samą siebie i przeżyć z nią tak długi czas.
Jedyną ucieczką od tego byłaby śmierć, bo z nienawiści do samego siebie nie da się wyleczyć.
niedziela, 7 kwietnia 2013
7.
Czasem chciałabym być inna niż jestem. Chciałabym nie niszczyć wszystkiego, a w szczególności tego, na czym mi zależy. Odnoszę wrażenie, że im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. Jestem jak mała, głupia dziewczynka, która nie może powiedzieć tego co naprawdę chce. Kiedy już coś powie, jest gorzej niż przed tym gdy się odezwała. Nad niczym kompletnie nie mogę panować, niczego nie jestem pewna. To uczucie dosłownie nie daje mi żyć.
piątek, 5 kwietnia 2013
6.
Egzystencja...
Ja tak dłużej nie chcę.
Wolę żyć w świecie z bańki mydlanej.
W którym wszystko będzie kłamstwem.
Będzie kłamstwem.
Lepiej nie...
Nazwę to "bajką".
Wszystko będzie tak jak chcę.
Ja tak dłużej nie chcę.
Wolę żyć w świecie z bańki mydlanej.
W którym wszystko będzie kłamstwem.
Będzie kłamstwem.
Lepiej nie...
Nazwę to "bajką".
Wszystko będzie tak jak chcę.
środa, 3 kwietnia 2013
5.
Doskonale znam ból kiedy traci się oddech, gdy każde zamknięcie powiek jest gorsze od śmierci, strach przed przypadkowym pojawieniem się go w śnie, kolejna bezsenna noc pełna obaw i lęku. Pytasz mnie czy reaguję na jego imię, a ja mówię, że umieram, słysząc za plecami dźwięk pierwszych liter ubóstwianego przez każdy wewnętrzny narząd imienia. Zapominam jak się oddycha, zanikają funkcje życiowe i gubię się w tłumie szukając go, po czym z rezygnacją stwierdzam, że jego obecność tuż obok jest niemożliwa. A noce? Każda wygląda podobnie, otulona ciszą przy wskazówkach wybijających czwartą rano uświadamiam sobie, że znów nie przespałam choćby minuty myśląc o nim. Możesz kłamać, że nie tęsknisz, a i tak będziesz w nim uwięziona, bo kochasz, a tego się nie wyprzesz.
wtorek, 2 kwietnia 2013
4.
Zdajesz sobie czasem sprawę, że to, co kochasz Cię zabija? Każdego dnia jest Cię mniej. Odbiera Ci duszę, nawet nie gardzi ciałem. Miłość jest piękna, ale i również destrukcyjna. Ledwo się obejrzysz, a jesteś w jej sidłach, które z każdym Twoim szamoczącym się ruchem, zaciskają się coraz mocniej. Co robić, co robić? Problem w tym, że jest za późno. Pytasz więc jak to możliwe, że od pięknego uczucia, przerodziło się to, samoistnie w coś, co pozbawia Cię resztek sił do egzystencji, na tym zajebanym świecie. Ludzie to największe potwory, ich czyny i posunięcia, drogi którymi stąpają, czy te które wybrali, spośród wielu są furtką do krainy zagłady. Szkoda tylko, że zaczynając swoją podróż, nie mogli zajrzeć na ostatnią stronę, by dowiedzieć się jak się skończą ich destrukcyjne wojaże.
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
3.
Wiesz ja już nie żyje,
jest tylko moje ciało,
a w nim pustka,
może tylko okruszki po sercu,
tak jak resztki domów po tornadach
i trochę czarnej krwi po jego ranieniu
i moim bólu
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Przeszłość
-
Gdziekolwiek jestem, wypatruje na niebie Wielkiego Wozu, tak jak mnie uczyłeś myślę wtedy o tobie, w gwiazdach odnajduje wspomnienia Gdy ...
-
czy myślisz o tym? czas płynie, a ja stoję w miejscu dzień zmienia się z nocą słońce z księżycem milion myśli zmienia się miejscami dob...
-
mijają miesiące bez Twoich oczu słów, dłoni, ciepła, wspólnych śniadań życie toczy się własnym torem czas nigdy się nie zatrzymuje ...
-
w sumie nie palę, ale z Tobą mogę i nie lubię piwa, ale skoro stawiasz, wysokości się boje, ale gdy trzymasz mnie za dłoń, uspokajam się ...
-
dziś wiem, że nie byłeś tym, czego potrzebowałam nie będę deptać swoich zasad byś mógł się w nie zmieścić ram rozszerzać, by pasowały na cie...