Gdy w głowie kłębi się zbyt wiele, biorę notatnik i spisuję wszystko. Z natłoku myśli w poezję.
środa, 3 kwietnia 2013
5.
Doskonale znam ból kiedy traci się oddech, gdy każde zamknięcie powiek jest gorsze od śmierci, strach przed przypadkowym pojawieniem się go w śnie, kolejna bezsenna noc pełna obaw i lęku. Pytasz mnie czy reaguję na jego imię, a ja mówię, że umieram, słysząc za plecami dźwięk pierwszych liter ubóstwianego przez każdy wewnętrzny narząd imienia. Zapominam jak się oddycha, zanikają funkcje życiowe i gubię się w tłumie szukając go, po czym z rezygnacją stwierdzam, że jego obecność tuż obok jest niemożliwa. A noce? Każda wygląda podobnie, otulona ciszą przy wskazówkach wybijających czwartą rano uświadamiam sobie, że znów nie przespałam choćby minuty myśląc o nim. Możesz kłamać, że nie tęsknisz, a i tak będziesz w nim uwięziona, bo kochasz, a tego się nie wyprzesz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miłość jak naczynie. Czasem puste, czasem pełne, ale i tak zazwyczaj jest pesymistycznym porównaniem szklanki z wodą.
OdpowiedzUsuńM.