Zdałam sobie sprawę, że kiedy kończymy się My, to kończę się ja. Czy w ogóle jeszcze jest jakiś sens naszego istnienia. Mając dość rozmów ze mną najlepiej jest po prostu to powiedzieć.
Gubię się w tym wszystkim. Cierpienie dosadnie mnie niszczy, przez co nawet często nie umiem realnie odczytać sytuacji. Czy aby na pewno na tym miało to polegać? Chodziło o moje katusze... A może Ty tak lubisz. Doprowadzać mnie do łez.
Żyje bo muszę, chociaż nie, ja wcale nie muszę, nic nie muszę. Kochać też. Męczyć się. Być przy Tobie, z Tobą. Ja nic nie muszę.
Nie, to nie o to chodziło. Kolejny raz zawodzisz. Kolejny raz upadasz. Dlaczego mamy upadać razem? Ciągniesz mnie za sobą, niemiłosiernie obijając mną o ściany piekła. Nie jestem zabawką. Czy aby na pewno dobrze rozumiesz.
Nawet sobie nie zdajesz sprawy. Zmień się. Póki nie jest za późno. A może już jest.
Za mało umiecie, za mało wiecie, to i kłamać musicie.
Sugeruje, że niedługo umrę. Obchodzę Cię jeszcze?
Gdy w głowie kłębi się zbyt wiele, biorę notatnik i spisuję wszystko. Z natłoku myśli w poezję.
piątek, 30 sierpnia 2013
niedziela, 25 sierpnia 2013
47.
- A więc podstawowe pytanie: Jak się dzisiaj miewasz? - Zapytała kobieta z wymalowanym spokojem na nieskazitelnej twarzy. Zwracała się do chudej, przygarbionej i bladej dziewczynki, drżącej z zimna i strachu. Pierwszy dzień w odosobnieniu, pierwsza noc i pierwsza terapia w zakładzie psychiatrycznym.
- Nic.
- Pytałam jak się miewasz, to raczej nie jest adekwatna odpowiedź do mojego pytania.
- Nic, powiedziałam. - Z oczu dziewczynki popłynęły łzy. - Chcę umrzeć, po co to wszystko?
Wzrok miała tak nieobecny, jak gdyby nie było jej tutaj duszą, a jedynie cieleśnie. Opuściła swoją zewnętrzną powłokę, a zaś wewnętrzna zmarła razem z jej chęcią do dalszej egzystencji.
- Jesteś tutaj, ponieważ próbujemy Ci pomóc.
- A ktokolwiek pytał czy potrzebuję waszej pomocy?
Kobieta zmarszczyła brwi. Poczuła ciarki na swoich ramionach, słysząc dobitny ton dziecka.
- Potrzebujesz pomocy. Pokażemy ci jak żyć. Masz dopiero siedemnaście lat. W takim wieku nie powinno się umierać.
Dziewczynka przeniosła wzrok na ścianę, później na okno, następnie wstała.
- Chcę umrzeć, tutaj nie ma o czym rozmawiać.
Gdy ktoś chcę się zabić leki i terapia nie pomogą. Potrzeba miłości i zrozumienia, która w tych czasach przestała istnieć. Wyginęła niczym dinozaury przed wiekami. Po co żyć w świecie w którym najważniejsze wartości zniknęły.
- Nic.
- Pytałam jak się miewasz, to raczej nie jest adekwatna odpowiedź do mojego pytania.
- Nic, powiedziałam. - Z oczu dziewczynki popłynęły łzy. - Chcę umrzeć, po co to wszystko?
Wzrok miała tak nieobecny, jak gdyby nie było jej tutaj duszą, a jedynie cieleśnie. Opuściła swoją zewnętrzną powłokę, a zaś wewnętrzna zmarła razem z jej chęcią do dalszej egzystencji.
- Jesteś tutaj, ponieważ próbujemy Ci pomóc.
- A ktokolwiek pytał czy potrzebuję waszej pomocy?
Kobieta zmarszczyła brwi. Poczuła ciarki na swoich ramionach, słysząc dobitny ton dziecka.
- Potrzebujesz pomocy. Pokażemy ci jak żyć. Masz dopiero siedemnaście lat. W takim wieku nie powinno się umierać.
Dziewczynka przeniosła wzrok na ścianę, później na okno, następnie wstała.
- Chcę umrzeć, tutaj nie ma o czym rozmawiać.
Gdy ktoś chcę się zabić leki i terapia nie pomogą. Potrzeba miłości i zrozumienia, która w tych czasach przestała istnieć. Wyginęła niczym dinozaury przed wiekami. Po co żyć w świecie w którym najważniejsze wartości zniknęły.
czwartek, 22 sierpnia 2013
46.
Zabawa trwa. Kłamstwa. Puste słowa. Obietnice bez pokrycia.
Dziwne. Masz dwie osobowości? Dwa różne oblicza?
Kłamliwe i podłe.
Miłe i słodkie.
Kocham Cię.
A może nie.
Jeśli to gra? Chora gra.
Kiedy się skończy, a może jak?
Znasz ból wewnętrznego umierania? Wiesz jak to jest gdy wszystko się w jeden chwili sypie?
Nawet gdyby miał w zapasie milion noży, bez problemu pozwoliłabym sobie każdy z nich powbijać prosto w serce. Byle by tylko pozostał przy mnie każdą minutę dłużej.
Powoli przyzwyczajam się do jego nieobecności. Oraz obojętności. Zwykle gdy już coś mam, wymyka się z moich rąk.
Tracę oddech. Coś uciska klatkę. Zabrania tlenu. Ledwo zaczerpnięty wdech. Wydech. Duszę się. Umieram. Jest tlenem. Utrudniasz mi dostęp do powietrza. Umrę.
Tracę zasięg Twoich oczu.
Gdy mijasz mnie obojętnie... jeszcze niczyja dusza nie wyglądała tak pięknie.
Tracę zasięg Twojego serca.
Znasz ból gdy wszystko tak nagle się sypie?
Wiesz jak jest gdy ktoś zabiera Ci tlen?
Szkoda, że...
Nie zabieraj go. Umrę.
Chyba, że jest Ci na rękę...
Dziwne. Masz dwie osobowości? Dwa różne oblicza?
Kłamliwe i podłe.
Miłe i słodkie.
Kocham Cię.
A może nie.
Jeśli to gra? Chora gra.
Kiedy się skończy, a może jak?
Znasz ból wewnętrznego umierania? Wiesz jak to jest gdy wszystko się w jeden chwili sypie?
Nawet gdyby miał w zapasie milion noży, bez problemu pozwoliłabym sobie każdy z nich powbijać prosto w serce. Byle by tylko pozostał przy mnie każdą minutę dłużej.
Powoli przyzwyczajam się do jego nieobecności. Oraz obojętności. Zwykle gdy już coś mam, wymyka się z moich rąk.
Tracę oddech. Coś uciska klatkę. Zabrania tlenu. Ledwo zaczerpnięty wdech. Wydech. Duszę się. Umieram. Jest tlenem. Utrudniasz mi dostęp do powietrza. Umrę.
Tracę zasięg Twoich oczu.
Gdy mijasz mnie obojętnie... jeszcze niczyja dusza nie wyglądała tak pięknie.
Tracę zasięg Twojego serca.
Znasz ból gdy wszystko tak nagle się sypie?
Wiesz jak jest gdy ktoś zabiera Ci tlen?
Szkoda, że...
Nie zabieraj go. Umrę.
Chyba, że jest Ci na rękę...
sobota, 10 sierpnia 2013
45
Samotnie wśród ludzi.
Zagubić siebie.
Utracić tożsamość.
Odrzucić wiarę.
Zapomnieć o nadziei.
Przestać odczuwać.
Zamknąć się w sobie.
Wyzbyć się uczuć.
Stawać się szary.
Być tak nijaki.
Nie umieć kochać.
Nienawidzić siebie.
Karcić siebie.
Gasić siebie.
Karać siebie.
Nigdy nierozumiana.
Zawsze oceniana.
Zbyt pochopnie.
Niewłaściwie.
Zagubić siebie.
Utracić tożsamość.
Odrzucić wiarę.
Zapomnieć o nadziei.
Przestać odczuwać.
Zamknąć się w sobie.
Wyzbyć się uczuć.
Stawać się szary.
Być tak nijaki.
Nie umieć kochać.
Nienawidzić siebie.
Karcić siebie.
Gasić siebie.
Karać siebie.
Nigdy nierozumiana.
Zawsze oceniana.
Zbyt pochopnie.
Niewłaściwie.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
44.
Jak powstaje nienawiść do samego siebie.
Słysząc komplementy w swoją stronę, wciąż i wciąż, i wciąż.
'Jesteś taka chuda', 'jesteś śliczna', 'odchudzać, z czego?'
A Ty i tak, i tak czujesz się źle.
Okropnie.
Obrzydliwie.
Ohydnie.
Brzydko.
Grubo.
W dupie mam te wasze komplementy.
Twoje też.
Tak, Twoje również.
'Przestań, jesteś śliczna'
'Daj spokój, jesteś chuda'
Ale to nie pomaga.
Dalej czujesz się źle.
Czyje słowa pomogą?
Czy jakiekolwiek pomogą?
Pomogą.
To pewne.
Ale czyje... Z jakich ust muszą płynąć?
Może jego?
Tak, właśnie, z jego.
Dotyk.
Uśmiech.
Co za różnica?
Wielka.
Ogromna.
Milowa.
Jego słowa. Jego. Jedynie jego.
Sam z siebie.
Bez namowy.
Bez aluzji.
Prosto z serca.
Spontanicznie.
Prawdziwie.
Szczerze.
To pomoże? A kto wie.
Mnie?
Na pewno.
Słysząc komplementy w swoją stronę, wciąż i wciąż, i wciąż.
'Jesteś taka chuda', 'jesteś śliczna', 'odchudzać, z czego?'
A Ty i tak, i tak czujesz się źle.
Okropnie.
Obrzydliwie.
Ohydnie.
Brzydko.
Grubo.
W dupie mam te wasze komplementy.
Twoje też.
Tak, Twoje również.
'Przestań, jesteś śliczna'
'Daj spokój, jesteś chuda'
Ale to nie pomaga.
Dalej czujesz się źle.
Czyje słowa pomogą?
Czy jakiekolwiek pomogą?
Pomogą.
To pewne.
Ale czyje... Z jakich ust muszą płynąć?
Może jego?
Tak, właśnie, z jego.
Dotyk.
Uśmiech.
Co za różnica?
Wielka.
Ogromna.
Milowa.
Jego słowa. Jego. Jedynie jego.
Sam z siebie.
Bez namowy.
Bez aluzji.
Prosto z serca.
Spontanicznie.
Prawdziwie.
Szczerze.
To pomoże? A kto wie.
Mnie?
Na pewno.
czwartek, 1 sierpnia 2013
43.
Kocham Cię.
Krzywdzisz mnie.
Słowa uderzają jak bicze.
Cieknął łzy.
Zmiany nastroju, ranią mnie.
Zimne słowa.
Puste słowa.
Smutne słowa.
Przykro mi.
Płacze sobie.
Kocham Cie.
Boli mnie.
Płynie krew.
Oczy mi popieleją.
Czy to ma sens.
Cokolwiek ma sens.
My mamy sens.
Miłość ma sens.
Nic nie ma sensu.
Jesteśmy jak marionetki.
Przyzwyczajamy się.
Ludzie wykorzystują nas.
Ranią.
Krzywdzą.
A my wybaczamy.
Kocham Cię.
Dlaczego to robisz.
Za co to robisz.
Jestem bezbronna.
Delikatna.
Zrozum to.
Płacze teraz.
Boli mnie.
Nic nie zrobię.
Kocham Cię.
Nie rób tego.
Obroń mnie.
Nie krzywdź.
Broń i kochaj.
Kochaj mnie.
Kochaj bardzo.
Kochaj mocno.
Bez wytchnienia.
Nie miej granic.
Więcej nie chcę.
To tak wiele?
Nie rań mnie.
Proszę nie.
Tego chce.
Krzywdzisz mnie.
Słowa uderzają jak bicze.
Cieknął łzy.
Zmiany nastroju, ranią mnie.
Zimne słowa.
Puste słowa.
Smutne słowa.
Przykro mi.
Płacze sobie.
Kocham Cie.
Boli mnie.
Płynie krew.
Oczy mi popieleją.
Czy to ma sens.
Cokolwiek ma sens.
My mamy sens.
Miłość ma sens.
Nic nie ma sensu.
Jesteśmy jak marionetki.
Przyzwyczajamy się.
Ludzie wykorzystują nas.
Ranią.
Krzywdzą.
A my wybaczamy.
Kocham Cię.
Dlaczego to robisz.
Za co to robisz.
Jestem bezbronna.
Delikatna.
Zrozum to.
Płacze teraz.
Boli mnie.
Nic nie zrobię.
Kocham Cię.
Nie rób tego.
Obroń mnie.
Nie krzywdź.
Broń i kochaj.
Kochaj mnie.
Kochaj bardzo.
Kochaj mocno.
Bez wytchnienia.
Nie miej granic.
Więcej nie chcę.
To tak wiele?
Nie rań mnie.
Proszę nie.
Tego chce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)