Zakochana jestem bez pamięci.
Bez pamięci zakochana jestem.
Jestem zakochana bez pamięci.
Jestem nieszczęśliwie zakochana.
Nieszczęśliwie zakochana jestem.
Zakochana jestem nieszczęśliwie.
Cierpię z nieszczęśliwej miłości.
Z nieszczęśliwej miłości cierpię.
Z miłości nieszczęśliwej cierpię.
Z nieodwzajemnionej miłości płaczę.
Płaczę z nieodwzajemnionej miłości.
Z miłości nieodwzajemnionej płaczę.
Gdy w głowie kłębi się zbyt wiele, biorę notatnik i spisuję wszystko. Z natłoku myśli w poezję.
niedziela, 30 czerwca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
32.
Jesteśmy tak mocno spragnieni uczuć, że dajemy się równie mocno ranić, naiwnie oczekując zmian, które nigdy nie nastąpią. Ludzie nie powrócą. Uczucia się nie umocnią. Znajomości nie odbudują. Po co żyć...
poniedziałek, 24 czerwca 2013
31.
- Chcę umrzeć. - Szepnęła wpatrzona tępo w ścianę. Łzy już nawet nie potrafiły się zebrać by wypłynąć z jej oczu.
- Skąd wiesz, że po drugiej stronie nie jest jeszcze gorzej.
- Jeśli będę tu tkwić, nie przekonam się.
- A co jeśli pożałujesz?
- Nie ryzykujesz, nie żyjesz.
- Przeczysz sama sobie. - Przytuliła dziewczynę, która zaczęła drżeć.
- Chce umrzeć. Śmierć może być dobra.
- Śmierć jest zła.
- Ale może być dobra...
- Skąd wiesz, że po drugiej stronie nie jest jeszcze gorzej.
- Jeśli będę tu tkwić, nie przekonam się.
- A co jeśli pożałujesz?
- Nie ryzykujesz, nie żyjesz.
- Przeczysz sama sobie. - Przytuliła dziewczynę, która zaczęła drżeć.
- Chce umrzeć. Śmierć może być dobra.
- Śmierć jest zła.
- Ale może być dobra...
piątek, 21 czerwca 2013
30.
Jestem jeszcze trochę zakochana resztkami bezsensownej miłości. Jest mi tak cholernie smutno teraz... Chcę, a może i muszę o tym komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy. Który mnie nie zna. Ktoś kto mnie nie oceni. Nie zaszufladkuje. Nie skrzywdzi. Nie wyśmieje.
Nareszcie przyda się na coś ten cały internet. Trafiło na Ciebie mój drogi czytelniku...
Nareszcie przyda się na coś ten cały internet. Trafiło na Ciebie mój drogi czytelniku...
sobota, 15 czerwca 2013
29.
Właśnie dochodzi do mnie fakt jak bardzo byłam kiedyś szczęśliwa i jak bardzo mi tego teraz brakuje. Ludzie tak po prostu pojawiają się w naszym życiu i znikają, niby to normalnie, ale dla mnie to nie pojęte, kiedyś bliska Ci osoba staje się całkiem obca. Może to właśnie tak ma być. Z każdym nowym wyzwaniem czuję jak bardzo jestem słaba, słaba wewnątrz, czuje jak uchodzą ze mnie wszelkie chęci do brnięcia w to bagno dalej.
wtorek, 11 czerwca 2013
28.
Czasem nie potrafię opisać tego zjawiska, ale za wszelką cenę, potrzebuje poczucia, że na świecie jest dla mnie miejsce. Często trwam w toksycznych kontaktach, byle nie popaść w autodestrukcje. Czuć się potrzebna komukolwiek. Wybaczam każdą, nawet najboleśniejszą zadrę. Jedni nazwą to naiwniactwem, ja mam na to wiele innych określeń. Zwykle tak bywa, że poczucie własnego sensu stawiam nade wszystko inne. Niby brak potrzeby istnienia jest powodem do autodestrukcji. Jednak czy brnięcie w coś, co na starcie nas niszczy, nie jest jej przejawem? I tak większość ludzi powie, że to zwykła naiwność. Chęć dowartościowania się. Podniesienia samooceny.
Chore objawy, psychicznych zaburzeń. To brzmi zdecydowanie lepiej. Nawet w niezły sposób potrafi to opisać. Nienawiść do samej siebie jest na pewno w wielkim stopniu spowodowana zachowaniami autodestrukcyjnymi. Wiele osób mnie nie zrozumie. Najlepsze jest to, że ja sama siebie nie rozumiem.
Wszyscy ludzie są tak głupio skonstruowani, można ich w kilka chwil rozszyfrować. Zadać parę pytań, odpowiednio sformułowanych. Wyszukać drugiego dna w odpowiedzi i już jesteś mój.
Moje słowa są tak niespójne, wyrwane z kontekstu. Jedynie ja potrafię to ogarnąć.
Ten natłok myślowy. Wylew wszystkiego co we mnie siedzi w jednym miejscu.
Ale to dobrze. Zawsze podziwiam osoby, których nie da się wyczytać. Mnie nikt nie wyczyta.
Nikt mnie nie zna.
Nie wie jakie we mnie destrukcyjne siły drzemią. Autodestrukcja - destrukcja - agresja.
Jesteśmy tylko nędznym podgatunkiem, którego można w łatwy sposób zaprogramować wedle własnych upodobań.
Nie pomyliłeś się. Jestem psychicznie chora. Urodzona by zabijać. Tępić to co wokół mnie. Otwierać oczy na to co nas otacza. To całe gówno. Ci ludzie, fałszywe twarze. Kłamstwa. Szyderstwo.
Kiedy nawet najbliższa Ci osoba wbija nóż prosto w serce. Zapomina o Tobie. Zamienia na lepszy model. Okłamuje w żywe oczy. O ile dostrzegł je chociaż raz. Bywa tak, że nawet ich nigdy nie ujrzał.
Ludzie są tak durnie przekonani, że mogą być dla siebie zawsze.
Szkoda tylko, że każdy z nas udaje kogoś innego. Nigdy nie ukazuje prawdziwego siebie w obawie odrzucenia. Jaki sens jest naszego istnienia, kiedy boimy się być sobą?
Gdyby każdy tak jak ja, miał rozum, sprawnie funkcjonujący i potrafił go użyć... Czyżby wtedy nasz sens istnienia nie był chociażby w kilku procentach sensownym?
Chore objawy, psychicznych zaburzeń. To brzmi zdecydowanie lepiej. Nawet w niezły sposób potrafi to opisać. Nienawiść do samej siebie jest na pewno w wielkim stopniu spowodowana zachowaniami autodestrukcyjnymi. Wiele osób mnie nie zrozumie. Najlepsze jest to, że ja sama siebie nie rozumiem.
Wszyscy ludzie są tak głupio skonstruowani, można ich w kilka chwil rozszyfrować. Zadać parę pytań, odpowiednio sformułowanych. Wyszukać drugiego dna w odpowiedzi i już jesteś mój.
Moje słowa są tak niespójne, wyrwane z kontekstu. Jedynie ja potrafię to ogarnąć.
Ten natłok myślowy. Wylew wszystkiego co we mnie siedzi w jednym miejscu.
Ale to dobrze. Zawsze podziwiam osoby, których nie da się wyczytać. Mnie nikt nie wyczyta.
Nikt mnie nie zna.
Nie wie jakie we mnie destrukcyjne siły drzemią. Autodestrukcja - destrukcja - agresja.
Jesteśmy tylko nędznym podgatunkiem, którego można w łatwy sposób zaprogramować wedle własnych upodobań.
Nie pomyliłeś się. Jestem psychicznie chora. Urodzona by zabijać. Tępić to co wokół mnie. Otwierać oczy na to co nas otacza. To całe gówno. Ci ludzie, fałszywe twarze. Kłamstwa. Szyderstwo.
Kiedy nawet najbliższa Ci osoba wbija nóż prosto w serce. Zapomina o Tobie. Zamienia na lepszy model. Okłamuje w żywe oczy. O ile dostrzegł je chociaż raz. Bywa tak, że nawet ich nigdy nie ujrzał.
Ludzie są tak durnie przekonani, że mogą być dla siebie zawsze.
Szkoda tylko, że każdy z nas udaje kogoś innego. Nigdy nie ukazuje prawdziwego siebie w obawie odrzucenia. Jaki sens jest naszego istnienia, kiedy boimy się być sobą?
Gdyby każdy tak jak ja, miał rozum, sprawnie funkcjonujący i potrafił go użyć... Czyżby wtedy nasz sens istnienia nie był chociażby w kilku procentach sensownym?
poniedziałek, 10 czerwca 2013
27.
-Co się dzieje z człowiekiem gdy pęka mu serce?
-Nic. Zupełnie nic. Przecież piję, czytam książki, czasem nawet się uśmiecham… z tym, że każda z tych czynności nie ma najmniejszego sensu. Moje istnienie jest bezsensowne. Świat nie ma żadnych barw, wszystko jest szare, bez wyrazu. Już nawet nic nie czuje. Rozumiesz?
-Tak…
-Nic. Zupełnie nic. Przecież piję, czytam książki, czasem nawet się uśmiecham… z tym, że każda z tych czynności nie ma najmniejszego sensu. Moje istnienie jest bezsensowne. Świat nie ma żadnych barw, wszystko jest szare, bez wyrazu. Już nawet nic nie czuje. Rozumiesz?
-Tak…
- A jedyne o czym myślę to śmierć.
niedziela, 9 czerwca 2013
26.
Nam, zdesperowanym ludziom, tak niewiele do szczęścia potrzeba.
Ja zadowoliłabym się zwykłą, dobrze naostrzoną żyletką. Byłabym szczęśliwa dostając gruby sznur, to tak niewiele.
W porównaniu z tym, co życzą sobie zwyczajni ludzie. Ferrari, dom na plaży, wielka willa z basenem. Kupa kasy na koncie w banku. Milionowy spadek po dziadku, lub ojcu.
A mnie uszczęśliwiłby zwyczajny sznur, rozumiesz? Albo ze dwa pudełeczka leków nasennych, oczywiście na poprawę snu, bo jakby inaczej. Żyletka. Przecież to tak niewiele.
My - ludzie zdesperowani... Spełni ktoś nasze życzenie?
Ja zadowoliłabym się zwykłą, dobrze naostrzoną żyletką. Byłabym szczęśliwa dostając gruby sznur, to tak niewiele.
W porównaniu z tym, co życzą sobie zwyczajni ludzie. Ferrari, dom na plaży, wielka willa z basenem. Kupa kasy na koncie w banku. Milionowy spadek po dziadku, lub ojcu.
A mnie uszczęśliwiłby zwyczajny sznur, rozumiesz? Albo ze dwa pudełeczka leków nasennych, oczywiście na poprawę snu, bo jakby inaczej. Żyletka. Przecież to tak niewiele.
My - ludzie zdesperowani... Spełni ktoś nasze życzenie?
czwartek, 6 czerwca 2013
25.
- Wiesz? Ja.. Ja czasem czuję takie coś. Taką nieodpartą ochotę do zadawania bólu. Ale nie, to nie chodzi o moje cierpienie, a o innych.. Innych ludzi. Nadążasz? - Spojrzała na niego spode łba. Mlaskając. - Czasem nachodzi mnie nieodparta ochota, żeby ich skrzywdzić, zadać im taki straszny ból. Zabijać, rozumiesz mnie? Chciałabym wszystkich, których darzę tym uczuciem, złapać i... I wyładować się na nich, wyżyć. - Zamilkła na dłuższą chwilę. - Nie wiem jak nazwać to uczucie. To chyba nienawiść, nienawiść do całego ludzkiego społeczeństwa. Brzydzę się, że należę do tego pod gatunku, wiesz? Chciałabym zabijać. Ale nie szybko i bezboleśnie. Chciałabym pastwić się nad nimi, rozumiesz? Zabijać z zimną krwią i bez zająknięcia, bez zawahania. Chciałabym być automatem do zabijania. - Na jej twarz wypłyną cudowny, słodki uśmiech. Wyglądała jak anioł, mówiąc tak okropne rzeczy. - Ile ja bym dała, aby złapać kogoś, zamknąć w ciemnej piwnicy i pastwić się nad nim tygodniami. - Uśmiech poszerzał się z każdą chwilą. - Nie wiem czy w zasadzie to jest nienawiść. Wydaje mi się, że... Hmm, to jest coś ponad to, nie wiem czy coś takiego istnieje, ale... Ja wiem, ja czuje coś ponad to! - Znów przyjęła skupiony wyraz twarzy. Jak kobieta o anielskich rysach, mogła mówić tak odrażające rzeczy, a zapowiadało się jedynie gorzej. - Słuchaj.. Chciałabym tak... Wbijać im nóż, ale nie! Nie w serce.. W udo. Raz w jedno, raz w drugie! Jednak nie pozwalałabym się im wykrwawiać, to zbyt proste... Hmmm... Wyjmowałabym nóż, by wbić go dwa razy mocniej i głębiej w ramie, albo brzuch. Bez znieczulenia. Tak jak oni krzywdzą mnie, od zawsze, od zewnątrz rozrywając bólem serca... Nie wiem, nie zrozumiesz... Jestem sadystą. Ale posłuchaj, w naszym świecie, nie da się być kimś innym. Trzeba walczyć o swoje. Musisz przetrwać, a przetrwają jedynie najsilniejsi. Trzeba eliminować swoich wrogów. Wykopywać ich spod ziemi. Rozumiesz mnie? Trzeba takich niszczyć! Zabijać. - W przerażający sposób zaczęła się śmiać, jak psychopata.. Coś z niego miała. - Rozumiesz mnie.. Ja wiem, że nie.. Trudne do zrozumienia to wszystko jest. Ale spróbuj. Tej nieodpartej ochoty na zabijanie nie da się odeprzeć. Ona jest i tkwić będzie w nas już zawsze, o ile jej nie zaspokoimy. Jak głód. Ja mam głód zabijania. Widoku krwi. Bólu, odgłosu jęków i błagań o życie. - Odwróciła wzrok. - Tak... To na pewno coś ponad nienawiść...
środa, 5 czerwca 2013
24.
Chcesz żebym poczuła się szczęśliwa...
Nie.
To sprawia, że płaczę.
Lub może płaczę z innego powodu.
Trudno powiedzieć, kiedy setki emocji zlały się w jedno.
Nie.
To sprawia, że płaczę.
Lub może płaczę z innego powodu.
Trudno powiedzieć, kiedy setki emocji zlały się w jedno.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
23.
Wiesz jak to jest gdy sięgasz dna i wydaje Ci się, że już zwyczajnie głębiej się nie da? Ryjesz o gruz, spadasz w czeluść ciemności. Ale wciąż można głębiej.
Nie, nie spodziewasz się tego.
Ja też się nie spodziewałam.
Teraz już wiesz co to znaczy wszystko przegrać.
Przegrać życie, przegrać zdrowie, przegrać... coś czego się nawet nigdy nie miało, rozumiesz?
Piszę Ci tutaj o tym, a tak naprawdę sama nie rozumiem siebie.
Nie potrafię żyć w sobie.
To dlaczego oczekuje, że ktoś będzie potrafił żyć ze mną?
Paranoja, nie?
Nie, nie spodziewasz się tego.
Ja też się nie spodziewałam.
Teraz już wiesz co to znaczy wszystko przegrać.
Przegrać życie, przegrać zdrowie, przegrać... coś czego się nawet nigdy nie miało, rozumiesz?
Piszę Ci tutaj o tym, a tak naprawdę sama nie rozumiem siebie.
Nie potrafię żyć w sobie.
To dlaczego oczekuje, że ktoś będzie potrafił żyć ze mną?
Paranoja, nie?
niedziela, 2 czerwca 2013
22.
- Co tam, mała, jak się trzymasz? Żyjesz jakoś? - Spytał miły głos w słuchawce, wyczuwalne było, że jest szczęśliwy i żywy.
- Tak, wszystko dobrze.
- Nie zdaje mi się. Ponuro brzmisz, co się dzieje? Mogę Ci jakoś po...
- Wszystko dobrze... - Kobiecy, wyraźnie posępny i załamany głos przerwał mu w połowie zdania.
- Nie... Nie wydaje mi się.
- Wiesz? Wiesz jak to bywa? - Zaczęła ledwo powstrzymując łzy. - Człowiekowi jest źle. Jest mu chujowo. Hipotetycznie... Mnie jest źle.
- Czyli jednak coś jest nie tak?!
Dziewczęcy głos w słuchawce zakwilił, złamała się.
- Powiedziałam hi-hipotety-tycznie, tak?
- Tak... Kontynuuj.
- Hipo-hipotetycznie... Osobie jest źle, jest jej strasznie źle. Nie daje sobie rady, prawda? - Pociągnęła nosem.
- Tak, słucham Cię.
- Ii... I ona nie umie sobie poradzić z tym co czuje. Zwyczajnie sobie ze sobą nie radzi. Próbuje każdego poranka wstać i przeżyć ten dzień, nie zmarnować go. Jakoś inaczej niż zwykle, rozumiesz?
- Ty się tak czujesz, tak? Słuchaj...
- Ciii! - Uciszyła Go, wyraźnie dało się usłyszeć, szlochanie. - Mówiłam hipo-te-tycznie!
- Rozumiem, mów dalej, dobrze?
- Próbuje przeżyć każdy dzień, stawić czoła temu co ją czeka. Życiu, musi potrafić żyć, rozumiesz? Czasem sobie nie umie poradzić, stara się jak może, ale to nic nie daje. Zawsze coś się jebie. Coś... Coś kurwa, rozumiesz mnie? - Zamilkła, westchnęła i kontynuowała o wiele spokojniej. - Ktoś się pojawia, a później znika, tak nagle rozumiesz? Tak nagle i nieprzewidzianie znika, jak się pojawił. I cierpi, ta osoba cierpi...
- Do czego zmierzasz?
- Czasem trzeba ciągnąć za język, dociekać. Bo... bo taka osoba może czuć się nikim, rozumiesz, tak? Czuć się nikim, czuć się niechciana. Osamotniona, rozumiesz czy nie? Ii... I wciąż trzeba jej przypominać ile znaczy dla każdego, że jej sens istnienia..
- Jesteś bardzo ważna!
- Ale ja mówię...
- Tak hipotetycznie. - Głęboko westchnął, głośno wypuszczając powietrze z płuc. - Kontynuuj w takim razie, słucham.
- I taka osoba może.. Czasem sobie chcieć coś.. Coś zrobić rozumiesz? I trzeba do niej docierać, badać ją, pilnować... Cały czas rozumiesz? Pokazywać jej, że jest ważna, że jej istnienie ma sens. Kurwa, powtarzam się.. Rozumiesz mnie?
- Rozumiem, ale...
- Właśnie kurwa nie ma żadnych ale... - Znów głos jej się załamał. - Taką osobę trzeba pilnować, dowartościowywać za wszelką cenę... Bo ona nie wie.. Boże ona nie wie, że jest kimś, ona myśli, że...
- Jest nikim. - Oznajmił bardziej niż zapytał.
- Tak. Ale...
- Podobno nie ma żadnych ale... - Poraz kolejny stwierdził.
- Taka osoba może się zabić, rozumiesz? Ale ja to mówię tylko hipotetycznie...
Połączenie zakończono.
- Tak, wszystko dobrze.
- Nie zdaje mi się. Ponuro brzmisz, co się dzieje? Mogę Ci jakoś po...
- Wszystko dobrze... - Kobiecy, wyraźnie posępny i załamany głos przerwał mu w połowie zdania.
- Nie... Nie wydaje mi się.
- Wiesz? Wiesz jak to bywa? - Zaczęła ledwo powstrzymując łzy. - Człowiekowi jest źle. Jest mu chujowo. Hipotetycznie... Mnie jest źle.
- Czyli jednak coś jest nie tak?!
Dziewczęcy głos w słuchawce zakwilił, złamała się.
- Powiedziałam hi-hipotety-tycznie, tak?
- Tak... Kontynuuj.
- Hipo-hipotetycznie... Osobie jest źle, jest jej strasznie źle. Nie daje sobie rady, prawda? - Pociągnęła nosem.
- Tak, słucham Cię.
- Ii... I ona nie umie sobie poradzić z tym co czuje. Zwyczajnie sobie ze sobą nie radzi. Próbuje każdego poranka wstać i przeżyć ten dzień, nie zmarnować go. Jakoś inaczej niż zwykle, rozumiesz?
- Ty się tak czujesz, tak? Słuchaj...
- Ciii! - Uciszyła Go, wyraźnie dało się usłyszeć, szlochanie. - Mówiłam hipo-te-tycznie!
- Rozumiem, mów dalej, dobrze?
- Próbuje przeżyć każdy dzień, stawić czoła temu co ją czeka. Życiu, musi potrafić żyć, rozumiesz? Czasem sobie nie umie poradzić, stara się jak może, ale to nic nie daje. Zawsze coś się jebie. Coś... Coś kurwa, rozumiesz mnie? - Zamilkła, westchnęła i kontynuowała o wiele spokojniej. - Ktoś się pojawia, a później znika, tak nagle rozumiesz? Tak nagle i nieprzewidzianie znika, jak się pojawił. I cierpi, ta osoba cierpi...
- Do czego zmierzasz?
- Czasem trzeba ciągnąć za język, dociekać. Bo... bo taka osoba może czuć się nikim, rozumiesz, tak? Czuć się nikim, czuć się niechciana. Osamotniona, rozumiesz czy nie? Ii... I wciąż trzeba jej przypominać ile znaczy dla każdego, że jej sens istnienia..
- Jesteś bardzo ważna!
- Ale ja mówię...
- Tak hipotetycznie. - Głęboko westchnął, głośno wypuszczając powietrze z płuc. - Kontynuuj w takim razie, słucham.
- I taka osoba może.. Czasem sobie chcieć coś.. Coś zrobić rozumiesz? I trzeba do niej docierać, badać ją, pilnować... Cały czas rozumiesz? Pokazywać jej, że jest ważna, że jej istnienie ma sens. Kurwa, powtarzam się.. Rozumiesz mnie?
- Rozumiem, ale...
- Właśnie kurwa nie ma żadnych ale... - Znów głos jej się załamał. - Taką osobę trzeba pilnować, dowartościowywać za wszelką cenę... Bo ona nie wie.. Boże ona nie wie, że jest kimś, ona myśli, że...
- Jest nikim. - Oznajmił bardziej niż zapytał.
- Tak. Ale...
- Podobno nie ma żadnych ale... - Poraz kolejny stwierdził.
- Taka osoba może się zabić, rozumiesz? Ale ja to mówię tylko hipotetycznie...
Połączenie zakończono.
sobota, 1 czerwca 2013
21.
Bycie niczyją nie motywuje do codziennego wstawania z łóżka. Jedyne do czego motywuje, to samobójstwo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)